Schizofrenia – opis przypadku

Poniżej znajdziecie Państwo autentyczną historię osoby chorującej na schizofrenię. Przykład pana Marcina obrazuje w jaki sposób może rozpoczynać się ta choroba.

Pan Marcin miał 20 lat gdy został przyprowadzony do lekarza psychiatry przez swoją matkę. Z jej relacji wynikało, że Marcin „zawsze był idealnym dzieckiem, spokojnym, grzecznym i wrażliwym”. Nie sprawiał problemów wychowawczych, w szkole uczył się dobrze „aż poszedł do liceum”. Według matki „tam przestał się uczyć, wolał godzinami grać na gitarze. Siedział sam w pokoju i brzdękał”. Nigdy nie miał zbyt wielu kolegów, w liceum właściwie z nikim nie utrzymywał znajomości. Gdy zaczął opuszczać zajęcia, interweniował wychowawca klasy, sugerując, że Marcin może przyjmować narkotyki. Matka pacjenta nigdy nie znalazła żadnych dowodów na uzależnienie syna, on sam także zaprzeczał. Gdy nie przeszedł z III do IV klasy, matka pana Marcina zdecydowała się załatwić mu indywidualny tok nauki. Pacjent podszedł do tego obojętnie. Stwierdził tylko, że „dla niego liczy się tylko muzyka, ona go wypełnia”. Jeszcze więcej czasu poświęcał grze na gitarze, równocześnie matka pacjenta zauważyła, że coraz gorzej mu wychodziło „grał bez ładu i składu, taką kocią muzykę”. Po około pół roku bezskutecznych prób pacjent zarzucił naukę w liceum. Stał się bezczynny, „nawet grać już mu się nie chciało, siedział tylko w swoim pokoju, palił papierosy i rozmyślał”. Budziło to irytację rodziców chorego „ojciec mu powiedział, że jak się nie chce uczyć, to niech się do jakiej roboty weźmie”. Nie zmieniło to zachowania pacjenta. Ostatnie pół roku pacjent spędzał w swoim pokoju, wychodząc tylko na jedzenie i do toalety. Nie rozmawiał z nikim, zapytany o cokolwiek mówił „nie wiem” lub milczał. W jego pokoju panował bałagan – porozrzucane śmieci, niedopałki, resztki jedzenia. Kilka dni przed wizytą u psychiatry pan Marcin zaczął zachowywać się inaczej. Rodzice zważyli, że często podchodzi do okna i obserwuje przejeżdżające przed domem samochody. W swoim pokoju pozasłaniał szczelnie okna, nie otwierał ich nawet podczas upałów. W nocy świecił światło, nie spał. Pytał się rodziców, czy nie mogli by się przeprowadzić w spokojniejsze miejsce. Zaniepokojona matka zawiozła pana Marcina do lekarza.

W trakcie rozmowy z lekarzem pacjent niechętnie opowiadał o sobie, stale się uśmiechał bez powodu. Nie potrafił podać aktualnej daty, stwierdził, że „nie interesuje się tym”. W rozmowie często gubił temat, przerywał w pół zdania. Zapytany o swoje zachowanie w ciągu ostatnich kilku dni powiedział, że boi się o swoje życie. Był pewien, że samochody specjalnie jeżdżą pod jego oknami, że jest śledzony, a odpowiedzialny za całą sytuację jest sąsiad. Słyszał głos sąsiada, jak naradzał się z innymi ludźmi i knuł spisek pod oknami mieszkania. Chory nie powiedział nikomu o swoich problemach – podejrzewał bowiem, że „w domu sąsiad założył podsłuchy”.

Pan Marcin otrzymał niewielką dawkę nowoczesnego neuroleptyku. Początkowo przyjmował lek pod nadzorem rodziny – sam nie czuł takiej potrzeby. W ciągu trzech tygodni minęły problemy ze snem, chory przestał obawiać się przejeżdżających samochodów. Po upływie kilku miesięcy systematycznego leczenia pan Marcin nie czuje się prześladowany, bardziej dba o swój wygląd, myśli o podjęciu nauki w liceum wieczorowym.

Wszelkie dane osobowe w poniższym opisie zostały zmienione – zgodnie z wymogiem zachowania tajemnicy lekarskiej. Jakiekolwiek podobieństwo do osób państwu znanych jest przypadkowe.