Depresja – opis przypadku

Poniżej znajdziecie Państwo autentyczną historię osoby chorującej na nawracającą depresję. Na przykładzie pani Marii chcemy zaprezentować Państwu jak może przebiegać choroba afektywna jednobiegunowa.

Pani Maria ma 55 lat. Po raz pierwszy zachorowała na depresję około 20 lat temu, po porodzie dziecka. Była wtedy „ciągle smutna, nawet dziecko ją nie cieszyło”. Leżała w łóżku, nie chciała jeść. Mówiła, że czuje się słaba, nie ma siły by zrobić cokolwiek w domu. Miała wyrzuty sumienia z tego powodu, mówiła, że „jest do niczego, beznadziejna”. Rodzina pacjentki początkowo myślała, że to „szok poporodowy”, jednak gdy smutek i przygnębienie utrzymywały się ponad 3 tygodnie zaczęli się niepokoić. Dodatkowo, pani Maria zaczęła mówić o bezsensie życia i chęci popełnienia samobójstwa – wtedy trafiła po raz pierwszy do psychiatry, który skierował ją do szpitala. Po pobycie w szpitalu wróciła do zdrowia, leki przyjmowała jeszcze przez rok. Przez 15 lat pani Maria cieszyła się dobrym zdrowiem, pracowała, wychowywała dzieci. Pięć lat temu, jesienią, poczuła się gorzej – znowu zaniedbywała dom, nie potrafiła nic ugotować, całymi dniami leżała w łóżku. Nie miała ochoty spotykać się z kimkolwiek, chociaż, jak stwierdził mąż pacjentki była osobą towarzyską i otwartą. Nauczony doświadczeniem, mąż zawiózł panią Marię do psychiatry. Trzymiesięczna terapia ambulatoryjna przyniosła pozytywny skutek, pacjentka była w stanie znowu prowadzić normalne życie. Do pracy już nie wróciła, przeszła na rentę, regularnie zażywała leki. W styczniu 2005 roku pani Maria ponownie zgłosiła się do psychiatry. Obecne pogorszenie stanu psychicznego utrzymywało się od około miesiąca. Pacjentka całe dnie spędzała w łóżku, mówiła: „łóżko mnie ciągnie, nic tylko nakryć się kocem i leżeć”. Twierdziła, że „nie ma ochoty na nic, nie ma siły żeby cokolwiek zrobić”. Przestała gotować, prać, sprzątać. Sama mówiła, że „jest nikomu niepotrzebna, dzieciom, mężowi”. Uważała, że „przegrała życie”, że „choroba ją pokonała i nie da się tego zmienić”. W przeciągu miesiąca schudła 6 kg, mało jadła, twierdziła, że „nie ma apetytu, wszystko jest bez smaku”. Nie wychodziła do ogrodu, choć jeszcze miesiąc wcześniej z pasją pielęgnowała przydomowe róże. Czas upływał pacjentce na wielogodzinnych drzemkach, które „zamiast pomagać męczyły ją jeszcze bardziej”.

Podczas wizyty u lekarza pani Maria mówiła wolno, poruszała się z trudem. Jej twarz była cały czas smutna, nawet gdy wspominała o dzieciach. Podczas dłuższej rozmowy chora przyznała, że chciałaby popełnić samobójstwo „bo jest ciężarem dla rodziny”, ale „nie miała siły tego zrobić”. Zapytana o powód uporczywego smutku i przygnębienia odpowiadała: „nie wiem, przyszło z nikąd”.

U pani Marii lekarz zastosował lek przeciwdepresyjny drugiej generacji – w związku z pojawiającymi się myślami samobójczymi. Po trzytygodniowej kuracji rodzina pacjentki zauważyła pierwsze oznaki poprawy: chora zaczęła chętniej wstawać z łóżka, lepiej spała w nocy, wrócił apetyt. Po kolejnych dwóch tygodniach sama pani Maria przyznała, że czuje się lepiej, podczas kontrolnej wizyty u lekarza zdobyła się na uśmiech.

Wszelkie dane osobowe w poniższym opisie zostały zmienione – zgodnie z wymogiem zachowania tajemnicy lekarskiej. Jakiekolwiek podobieństwo do osób państwu znanych jest przypadkowe